poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 3

Zanim zaczniesz czytać puść TO (:

Tymi słowami Tomlinson przypomniał mi, w jakie gówno się wpakowałam. Powietrze, którym napełniałam moje płuca przestawało mi wystarczać. Moja klatka piersiowa unosiła się i opadała w bardzo szybkim tempie do postrzępionych oddechów. Nogi trzęsły się tak bardzo, że byłam bliska upadku. Jedyna rzecz o jakiej marzyłam, to aby cofnąć czas i zostać w tym pierdolonym namiocie. Ciarki nie opuszczały mojego ciała, a każda próba wydania z siebie dźwięku mogła zakończyć się histerycznym płaczem. Nigdy w życiu nie byłam bardziej przerażona. Zaraz wsiądę do samochodu, który najprawdopodobniej został kupiony za pieniądze już martwych ćpunów, z mężczyzną, który najprawdopodobniej zabił ich, jeszcze przed narkotykami. Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos trzaśnięcia ciężkimi drzwiami. -Rusz dupę do środka, albo nasz mały układ straci ważność i zostawię cię tu z napalonym Harry'm. -Wycedził przez zaciśnięte zęby mój oprawca. Podniosłam głowę znad splecionych palców, a pojedyncza łza mimowolnie spłynęła po moim policzku. Otaczałam mnie złowroga ciemność, ale wiedziałam, gdzie powinnam się skierować. Niepewnie podreptałam w stronę chłopaka, który po raz kolejny zaskoczył mnie, przytrzymując drzwi od auta, tak, abym mogła usadowić się na przednim siedzeniu pasażera. Co z nim do cholery jasnej było nie tak?! Najpierw groził mi gwałtem i śmiercią, a potem zachowywał się, jak podczas jakiejś pierdolonej randki. Ten człowiek był naprawdę niepoczytalny. -Wsiadasz?- Wycedził wyraźnie zdenerwowany. Nawet idiota wie, że nie należy sprzeciwiać się facetowi z pistoletem w ręku. Na miękkich nogach wsunęłam się do samochodu, a Louis z zaskakującą delikatnością zamknął drzwi. Auto było imponujące na zewnątrz, ale jego wnętrze zapierało dech w piersiach. Siedzenia pokryte były tapicerką z białej skóry, dywaniki były nienagannie czyste, a całość dopełniał słodki zapach wanilii, sączący się z odświeżacza. W sumie, nie jestem pewna czego spodziewałam się po aucie gangstera. Marihuany walającej się po wnętrzu? Zwłok? Zapewne jednego i drugiego. Widocznie Tomlinson należał do grona mężczyzn, dla których auto było świętością. Nagle drzwi po drugiej stronie się otworzyły, a Louis zajął miejsce kierowcy. Pomieszczenie wypełnił odurzający zapach mężczyzny. Automatycznie wbiłam wzrok w moje palce, które niespokojnie drgały na kolanach. Jak dobrze, że pozbyłam się niezdrowego nawyku obgryzania paznokci już jako dziecko, bo zapewne w tym momencie nie zostałoby z nich absolutnie nic. Lewa ręka mężczyzny przekręciła kluczyk w stacyjce, aby chwilę później zmienić bieg. Noga Tomlinson'a energicznie przycisnęła pedał gazu, a auto z zadziwiającą łatwością cofnęło się, opuszczając podjazd. Chwilę później pędziliśmy leśną drogą, zostawiając nieszczęsną chatkę daleko z tyłu. Wnioskując po pozycji słońca, było około szóstej nad ranem. Dzień powoli zaczynał się budzić, przeganiając noc na kolejne czternaście godzin. -Mam na imię Louis, ale to już chyba wiesz.- Rzucił chłopak mierzwiąc ręką swoje włosy. Oniemiałam, kiedy dźwięk jego głosu rozniósł się po niewielkiej przestrzeni. Momentalnie spięłam moje ciało, kuląc się znacznie na skórzanym siedzeniu. Mężczyzna zaśmiał się gardłowo, widząc moją reakcję. -Dopóki wypełniasz moje polecenia i nie przeciwstawiasz mi się, nie masz się czego obawiać, Coco.- Powiedział łagodnie. -Tak kurwa, już to widzę.- Przemknęło przez moje myśli,ale byłam zbyt przestraszona, żeby pyskować w jego towarzystwie, więc postanowiłam zachować opinię dla siebie. -Opowiedz mi coś o sobie.- Dorzucił, a ja byłam bliska zapytania się go, czy do reszty postradał zmysły. Halo, ten facet mnie szantażował i groził, a teraz pyta się mnie o ulubione zwierzę? Ta sytuacja była chora. -Nie dosłyszałaś, kurwa? Jak się pytam, to masz mi odpowiadać.- Dodał nieźle wkurwiony. -A..co.. Co konkretnie chcesz wiedzieć?- Zapytałam najspokojniej jak potrafiłam, chociaż byłam bliska załamania nerwowego. -Ile masz lat, czym się zajmujesz, czy masz jakąś rodzinę.- Chłopak wzruszył ramionami, a na jego usta wstąpił nieśmiały uśmiech, dodający mu chłopięcego uroku. Co z tym facetem jest do chuja nie tak? Zmienia nastrój szybciej niż nastolatka z okresem. -Mam dwadzieścia lat i jestem studentką prawa.- Powiedziałam, wbijając wzrok w drogę przez nami. -A rodzina?- Poczułam się jak na jakimś pierdolonym przesłuchaniu. -Jestem jedynaczką, a moi rodzice nie żyją.- Wycedziłam z coraz większym poirytowaniem. -Okej, widzę, że to dość drażliwy temat.- Chłopak obdarzył mnie przelotnym spojrzeniem, a po chwili jego cała uwaga znów skoncentrowana była na drodze. -Co robiłaś w tym lesie? To znaczy, jak znalazłaś się w moim domu? Nie wyglądasz na fankę przygód z mordercami.- Zaśmiał się z własnego dowcipu, ale mnie jakoś nie było do śmiechu. -Byłam na biwaku z przyjaciółkami.-Powiedziałam pocierając ramiona z zimna. Louis dostrzegł mój ruch i podkręcił ogrzewanie w aucie, za co byłam mu niezmiernie wdzięczna. -Wyszłam z namiotu i zgubiłam drogę powrotną. -Chłopak przytaknął nieznacznie. -Powinnaś bardziej uważać. Mogłaś trafić na jakichś dilerów, lub Boże broń, morderców. -W tym momencie oboje parsknęliśmy śmiechem. Louis wyglądał tak niewinnie, kiedy uśmiech wstępował na jego groźną twarz. -Na szczęście obyło się bez takich sytuacji.- Dodałam, a auto po raz kolejny wypełniło się naszymi śmiechami. W sumie, przez te parę minut zapomniałam jak bardzo mnie przerażał. Zapomniałam, że jest mordercą. Przez chwilę po prostu żartowaliśmy jak para dobrych znajomych. Dziwne. Jeszcze chwilę temu nie mogłam oddychać w jego obecności, a teraz, jak gdyby nigdy nic, żartowałam razem z nim z mojego pecha. Właśnie wjechaliśmy na przedmieścia Londynu, kiedy jego ochrypły głos dotarł do moich uszu. -Polubiłem cię. Na prawdę nie chciałbym cię zabić.- Kolejna zmiana nastroju. Jego wyznanie przypomniało mi, jak bardzo groźny był. Nie chciałam się do tego przyznać, ale kiedy nie był przerażającym skurwielem, całkiem przyjemnie przebywało się w jego towarzystwie. -Nie pierdol o naszym małym spotkaniu na prawo i lewo, a będzie dobrze. -Po raz kolejny wzdrygnęłam się, ale delikatnie pokiwałam głową na znak zgody. Milczenie za życie. Dość uczciwy układ. -Gdzie mieszkasz?- Zapytał wracając do tonu skurwiela. Popatrzyłam, jak sprawnie manewruje, wyprzedzając auto przed nami. Odwróciłam się spoglądając na niego dyskretnie. Zarost delikatnie pokrywał jego dobrze zarysowaną szczękę, a błękitne oczy zdawały się zamrażać drogę przed nami. Patrzyłam, z jaką pasją prowadził swoje absurdalnie drogie auto. Już na pierwszy rzut oka, dało się stwierdzić, że to było jego hobby. Miałam kiedyś do czynienia z miłośnikami wyścigów. Parę lat temu, w wakacje, dorabiałam sobie jako pomoc w warsztacie samochodowym. Średnio kobiece zajęcie, ale potrzebowałam pieniędzy, aby opłacić studia. Okazało się to niezłym źródłem zarobku, a do tego bawiłam się świetnie. Zaczynałam podając klucze mechanikom, a kończyłam nielegalnie podrasowując silniki paru chłopakom, którzy brali udział w wyścigach ulicznych. Stare dzieje. -Kurwa mać, czy możesz zacząć mi odpowiadać?- Warknął zdenerwowany Louis. -Tiffany's Road 37.-Powiedziałam przestraszona. Parę minut później, samochód Tomlinson'a zatrzymał się przed wejściem do mojego domu. Chwyciłam klamkę, aby jak najszybciej opuścić pojazd, ale drzwi nie chciały ustąpić. -Chyba nie sądziłaś, że wypuszczę cię bez pożegnania.- Zarechotał złowieszczo. Odwrócił się w moją stronę i mocno przyciągnął mój podbródek w swoją stronę, łącząc nasze usta w pocałunku. W momencie, kiedy jego ciepłe, pełne wargi zderzyły się z moimi, powietrze ulotniło się z mych płuc. Wyczułam chłodny metal jego kolczyka, kiedy przywarł do mnie mocniej. Gdy zorientowałam się, co robimy, natychmiast odepchnęłam od siebie mężczyznę i jak oparzona wybiegłam z auta. Do moich uszu dobiegł głośny śmiech Louisa, co tylko potęgowało moją dezorientację. -Pamiętaj, nikomu ani słowa, bo w przeciwnym razie będę musiał cię zabić. Do zobaczenia, księżniczko.- Rzucił przez otwarte okno auta. -Nastąpi to szybciej niż myślisz.- Zaśmiał się, a już po chwili obserwowałam, jak jego auto z zawrotną prędkością ginie pośród londyńskiej dżungli.

____________________________________________________________________________________________________________
  Witajcie żuczki♥ Kolejny rozdział #Toxic już za nami! Mam nadzieję, że Wam się podobał (: Jeśli macie jakiekolwiek pytania do nas, lub postaci z opowiadania, możecie zostawić je TUTAJ, NA OFICJALNYM ASKU.FM. Dziękuję za każdy komentarz i ciepłe słowo! Jesteście niesamowici. Ily, do następnego razu xx Zosia

12 komentarzy:

  1. oł pierwsza! całkiem fajnie ci to wychodzi muszę przyznać, tylko miło by było gdybyś pisała trochę dłuższe rozdziały. Ale ogólnie rzecz biorąc zapowiada się nieźle no i akcja szybko się rozwija... życzę weny i powodzenia czekam na nn :* / M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu zaczyna się coś dziać. Ciekawe, czy Louis wparuje niedługo do mieszkania Coco znając jej adres, hmm. :) Kurcze, jak mnie kręcą takie historie! Oby do następnego.

    OdpowiedzUsuń
  3. A! CZYLI PIERWSZY POCAŁUNEK BYŁ SZYBCIEJ NIŻ SIĘ SPODZIEWAŁAM!
    haha, bipolarny Louis, 50 odcieni Louisa >>>
    ROZDZIAŁ ŚWIETNY!
    mimo, że mi już oczy odpadają to musiałam przeczytać! :)
    CZEKAM NA KOLEJNY!
    -@luuuvmyswaggy

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze świetny!
    Omg, pocałowali się aaaaa!
    CZEKAM NA NEXTA <3
    @FuckinAwesom

    OdpowiedzUsuń
  6. Już niedługo się spotkają.! ♡ OMG. Ge- nial- ny !!!!! (Jak zawsze) czekam na nn.
    @_agata_w

    OdpowiedzUsuń
  7. Chcę już next xD ciekawe kiedy się spotkają ;o @lovely_carrots_

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż, całkiem nieźle. Nawet mnie zachęciłaś, a to wyczyn. Czytałam w swoim życiu na prawdę mnóstwo FF i jestem dość wybredna, więc plus dla Was, dziewczyny ;)
    Mam jedynie nadzieję, że nie będzie to kolejna imitacja B.R.O.N.X.'u, Dangera, Hungera i tych wszystkich innych FF o "Bad Boy'ach" i że wymyślicie coś kreatywnego i innego.
    Czekam na nexta i przy okazji zapraszam do siebie http://www.wattpad.com/user/koneko12 ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. + Jeszcze gdybyście zrobiły coś porządnego z tym szablonem, to było by super... Serio, ten z lekka przeraża. Wchodzisz w link a tu takie zielone coś XD. W dodatku menu wychodzi poza nagłówek :o

    OdpowiedzUsuń